Historia mojej kuchni część pierwsza
Do obecnego mieszkania wprowadzałam się 12 lat temu. Z małym dzieckiem, jako samotna matka. W tamtym czasie, jak można się domyślać, moje potrzeby były nieco inne niż teraz (obecnie rodzina 2+2). Wtedy w moim mieście był wielki szał na kuchnie podwieszane (takie wiecie, że pod spodem jest przestrzeń) – niby koncepcja fajna, bo daje oddech we wnętrzu, ale co poza tym? Masę niewykorzystanego miejsca! Ponadto wtedy właśnie materiał, jaki był „w cenie”, to akryl. Boże ratuj! Nigdy więcej.
![](https://nabakowska.pl/wp-content/uploads/2023/09/IMG_4898-3-768x1024.jpg)
Tu oczywiście to co najważniejsze – koniecznie należy podkreślić, że nie byłam wówczas Architektem – w sumie to nawet nie byłam pewna, czy i w jakim kierunku pójdę… a zatem nie miałam świadomości tego co wybieram.
![](https://nabakowska.pl/wp-content/uploads/2023/09/IMG_4853-3-768x1024.jpg)
Wprowadzałam się do mieszkania bez części podłogi (zabrakło na salon) i bez drzwi.. bez światła.. bez mebli. Obiady jadałam na podłodze. Niemniej jednak, spełnienie marzenia o własnym mieszkaniu było totalną rekompensatą tego wszystkiego. I jakbym cofnęła się te parę lat wstecz.. to był to bardzo fajny czas.
Trochę nieświadomie, ale to wtedy zaczęła się moja przygoda z projektowaniem wnętrz, a kuchnia w dzisiejszym wydaniu koło tej pierwszej nawet nie stała. Nie tylko pod względem estetycznym, ale też zagospodarowaniem przestrzeni. Jednak każdy kiedyś zaczynał i musiał nauczyć się na (w moim przypadku całe szczęście swoich) błędach.
![](https://nabakowska.pl/wp-content/uploads/2023/09/MG_8323-683x1024.jpeg)
Wracając do wyborów – jak możecie się domyślać, jako samotna matka, nie miałam zbyt wiele pieniążków, żeby wykończyć mieszkanie w standardzie jakiego bym sobie życzyła, czy wtedy, czy dziś. Mieszkanie kupiła mi mama. Tak dobrze czytacie.. Mama. Moje życie nie było kolorowe, a mama była jedyną osobą, która mnie kompletnie rozumiała. Z domu chciałam (w sumie też dla zdrowia psychicznego – musiałam) bardzo szybko się wyprowadzić, więc nie liczyło się to jak ta kuchnia, mieszkanie będzie wyglądać.
![](https://nabakowska.pl/wp-content/uploads/2023/09/MG_8369-683x1024.jpeg)
Chciałam spokoju dla siebie i dziecka.
Ten post powinien się w sumie nazywać historią mojego życia (może „w kuchni” – to całkiem fajny pomysł). Idziemy dalej z historią? Chcecie więcej?